Do szpitala w Lublinie trafiło 2,5 roczne dziecko. Maluch pozostawiony zaledwie na chwilę napił się rozpuszczalnika.
O tym, że wystarczy chwila nieuwagi by dziecko wyrządziło sobie krzywdę przekonała się mieszkanka powiatu opolskiego. Podczas gdy kobieta zajęła się gotowaniem obiadu, maluch napił się rozpuszczalnika. Śmigłowiec ratunkowy natychmiast przetransportował chłopca do szpitala w Lublinie.
O tym, że wystarczy chwila nieuwagi by dziecko wyrządziło sobie krzywdę przekonała się mieszkanka powiatu opolskiego. Podczas gdy kobieta zajęła się gotowaniem obiadu, uwagę jej 2,5 rocznego synka przykuła stojąca na stole w ganku butelka. Zaciekawione dziecko bez trudu otworzyło naczynie i pociągnęło łyk znajdującej się w środku cieczy. Nieszczęśliwie butelka, z której napił się maluszek zawierała resztki rozpuszczalnika. Niezabezpieczona ciecz pozostała po pracach remontowych, które niedawno odbywały się w domu chłopca. Gdy dziecko zaczęło wymiotować, zrozpaczona matka wezwała pogotowie ratunkowe. Śmigłowiec ratunkowy natychmiast przetransportował chłopca do szpitala w Lublinie. Na szczęście jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Policjanci Komisariatu Policji w Poniatowej prowadzą czynności, które mają ustalić wszystkie okoliczności zdarzenia. Funkcjonariusze ustalają między innymi czy wskutek zaistniałej sytuacji dziecko narażone zostało na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Zatrucia u dzieci są to w większości zatrucia przypadkowe. Dochodzi do nich często np. podczas zabawy lekami lub artykułami gospodarstwa domowego. Bezmyślność dorosłych, którzy pozostawiają trucizny w zasięgu ręki dziecka, była już niejednokrotnie przyczyną tragedii. Zwracamy się z apelem o zwrócenie szczególnej uwagi na ochronę zdrowia i życia najmłodszych. Przypominamy, że obowiązek tej ochrony spoczywa na nas dorosłych - rodzicach i opiekunach. Nie możemy dopuszczać, by przez naszą niefrasobliwość dzieci były narażone na utratę zdrowia lub nawet śmierć.